2014-01-07

Kompletna KLAPA, czyli dlaczego dofinansowanie budownictwa pasywnego i niskoenergetycznego w polskim wydaniu jest nieefektywne? cz. 1

Witam serdecznie po dłuższym milczeniu,

obiecałem jakiś czas temu, ze napiszę coś więcej o moich przemyśleniach związanych z programem dofinansowania budownictwa pasywnego w Polsce, o pojawiających się powoli ale - niestety - coraz częściej wątpliwościach, w końcu o spostrzeżeniach i wnioskach wynikających z analizy - w międzyczasie już kilkakrotnie zmienianych - wytycznych do programu, które, miejmy nadzieję, już wkrótce zostaną przynajmniej w paru punktach radykalnie i ostatecznie zmienione i dopasowane do standardów europejskich (koniecznosc dalszych zmian).

Ciężko mi było zebrać się do tego tematu, bo nie potrafiłem uwierzyć w niektóre absurdalne regulacje, a ze strony funduszu i przede wszystkim osób odpowiedzialnych za wytyczne do programu brakowało przez długi czas jakiegokolwiek komentarza, bo brakowało kontaktu. Fundusz jest za wytyczne do programu o tyle odpowiedzialny, że zlecił ich wykonanie KAPE, która w moim i nie tylko moim przekonaniu swoje zadanie wykonała w wielu punktach w sposób dla większości zainteresowanych niezrozumiały (planiści, wykonawcy i przede wszystkim inwestorzy). O szczegółach piszę poniżej.

Na początku byłem do programu rozwoju budownictwa pasywnego i niskoenergetycznego propagowanego przez NFOSiGW bardzo pozytywnie nastawiony, bo miał on z założenia za zadanie wesprzeć polskie budownictwo i stworzyć - przez szkolenie planistów, producentów materiałów budowlanych i firm wykonawczych - bazę do wdrożenia europejskiej dyrektywy. Przewidziano na to duże na polskie warunki środki 300 mln zł.

W tym miejscu przypomnę wykładnię funduszu: "Dyrektywa Parlamentu Europejskiego i Rady 2010/31/UE z dnia 19 maja 2010 r. w sprawie charakterystyki energetycznej budynków zobowiązuje państwa członkowskie do doprowadzenia do tego, aby od początku 2021 r. wszystkie nowo powstające budynki były obiektami „o niemal zerowym zużyciu energii”. Nowy program ma na celu przygotowanie inwestorów, projektantów, producentów materiałów budowlanych, wykonawców do wymagań Dyrektywy. Będzie stanowił impuls dla rynku do zmiany sposobu wznoszenia budynków w Polsce i poza korzyściami finansowymi dla beneficjentów przyniesie znaczący efekt edukacyjny dla społeczeństwa. Jest to pierwszy ogólnopolski instrument wsparcia dla budujących budynki mieszkalne o niskim zużyciu energii."

Tyle teoria. A jak to się ma do praktyki?

Z tym jest już niestety zdecydowanie gorzej - poczynając od tematu wentylacji, poprzez definicje bardzo restrykcyjnych i chyba niekoniecznie w każdym przypadku potrzebnych zaniżonych współczynników U dla przegród, odpowiedzialnych za straty ciepła ale również za wyższe koszty inwestycji, przez definicje wewnętrznych źródeł ciepła, czy sposób weryfikacji projektów budynków pasywnych i niskoenergetycznych, żeby wymienić tylko kilka punktów - wszystkie są w definicji programu co najmniej problematyczne i dyskusyjne.

I nie chodzi mi tylko o to, że wymienione punkty w wielu zakresach są niepotrzebnie restrykcyjne, bo dla uzyskania odpowiednich parametrów czasem rzeczywiście takie muszą być. Chodzi o to, ze założone restrykcje zamiast prowadzić do poprawy efektywności energetycznej budynków, paradoksalnie mogą prowadzić do jej pogorszenia. Niezależnie od tego są odpowiedzialne za dodatkowe, niebagatelne i przede wszystkim zbyteczne koszty inwestycyjne (jednorazowe) i eksploatacyjne (przez okres funkcjonowania budynku).

Środki w ramach programu, które z założenia powinny służyć rozwojowi i wspieraniu budownictwa pasywnego i niskoenergetycznego nie służą temu celowi dobrze. Na chwilę obecną, po mniej więcej roku funkcjonowania programu, niewiele słychać na temat realizowanych w oparciu o nie projektach, poza kilkoma informacjami reklamowymi, błąkającymi się od czasu do czasu po lokalnych stacjach telewizyjnych, zrealizowanymi zapewne na zlecenie i za pieniądze funduszu.

Z rozmów prowadzonych z innymi planistami, firmami wykonawczymi i przede wszystkim INWESTORAMI, których to program miał wspierać w przygotowaniu nowych efektywnych projektów, wyłania się negatywny obraz - po środki na dofinansowanie mało kto sięga, i w przyszłości, przy zachowaniu zdrowego rozsądku, jeśli program nie ulegnie poprawie, zapewne mało kto będzie sięgał. Jednym z problemów są skomplikowane obwarowania i procedury nie do przejścia dla przeciętnego klienta. Ale to nie jedyny i nie największy problem. Są inne. Poważniejsze. Techniczne.

Na początek, dla przykładu, przyjrzyjmy się wentylacji - jej zaprojektowanie dla budynku pasywnego w oparciu o wytyczne programu prowadzi do kompletnego przewymiarowania centrali wentylacyjnej ze wszystkimi wynikającymi z tego konsekwencjami. Z dwóch aktualnych projektów - dla budynku o powierzchni grzewczej rzędu 100m² zalecana wymiana powietrza zaprojektowana zgodnie z założeniami programu to 250-300m³, podczas gdy rzeczywiście konieczna i higienicznie uzasadniona wymiana wyniosłaby może 100-120m³! Dla kolejnego projektu o powierzchni grzewczej rzędu 250m² przewidziana wymiana powietrza zaprojektowana zgodnie z założeniami programu wyniesie 380-450m³, podczas gdy ta rzeczywiście konieczna i higienicznie uzasadniona wyniosłaby około 230m³! Piszę o tym w dużym uproszczeniu, bo to nie czas i miejsce na dywagacje o wentylacji, chodzi tylko o unaocznienie poważnego problemu. Wentylacja z odzyskiem ciepła w rozumieniu programu zamiast gwarantować higieniczną wymianę powietrza i oszczędność energii poprzez odzysk ciepła, ze względu na przewymiarowanie centrali spowoduje poważne problemy i dodatkowe koszty!

Zamiast pomagać, będzie szkodzić realizowanej inwestycji.

Skutkiem wytycznych programu jest konieczność wyboru niepotrzebnie dużej centrali wentylacyjnej (dodatkowe nieuzasadnione koszty), którą będą mogły obsłużyć tylko przewymiarowane przewody wentylacyjne (dodatkowe nieuzasadnione koszty), które - zgodnie z wytycznymi funduszu trzeba będzie - niezależnie od tego czy to ma uzasadnienie czy też nie - zaizolować (dodatkowe nieuzasadnione koszty) i ukryć gdzieś w szybach instalacyjnych (które rowniez będą niepotrzebnie za duże i powodujące kolejne dodatkowe nieuzasadnione koszty).

Duży przemiał powietrza wynikający z wytycznych programu, zamiast gwarantować higieniczne warunki i minimalne koszty użytkowania wentylacji mechanicznej i grzewczej w budynku, zimą - bez dodatkowych środków zaradczych - będzie odpowiedzialny za niską wilgotność powietrza i co za tym idzie za infekcje dróg oddechowych. Będzie powodował dodatkowe nieuzasadnione straty ciepła, psujące bilans energetyczny, które trzeba będzie wyrównywać poprzez dodatkowego ogrzewanie.

Spowoduje w końcu wyższe i nieuzasadnione koszty eksploatacyjne, wynikające właśnie z niepotrzebnego wentylowania obiektu. Nawet fundusz, definiując wymagania dla central wentylacyjnych, ograniczył maksymalną wartość współczynnika poboru mocy elektrycznej do 0,4 W/m³/h, "zapominając" względnie pomijając równocześnie nie mniej istotny fakt, że nie wystarczy ograniczenie poboru mocy elektrycznej na m³ wentylowanego powietrza, bo o całościowych kosztach wentylacji decydują nie tylko koszty jednostkowe przypadające na m³ wentylowanego powietrza ale w równym stopniu jego ilość - zwiększenie ilości w prostej linii prowadzi do wzrostu kosztów eksploatacyjnych i dodatkowo zwiększy zużycie energii pierwotnej. NIE TEDY DROGA!

Kolejnym absurdalnym problemem są obostrzenia wymagań w stosunku do parametrów central wentylacyjnych zdefiniowane przez wytyczne programu. Po ogłoszeniu programu, zgodnie z zasięgniętą informacja, żadna dostępna na polskim rynku centrala wentylacyjna nie była w stanie ich spełnić. Nie spełniała ich również żadna (!) z kilkudziesięciu central sprawdzonych i certyfikowanych przez Instytut Domów Pasywnych z Darmstadt, central, które po certyfikacji są dopuszczone i zalecane dla budownictwa pasywnego na całym świecie! W chwili obecnej wymaganiom programu odpowiadają tylko nieliczne centrale, co z wielu względów rodzi niestety nieodparte wątpliwości.

Na marginesie zagadnienia wentylacji warto wspomnieć o jeszcze jednym absurdzie – o konieczności izolacji wszystkich przewodów wentylacyjnych. Jeśli wywiew odbiera powietrze z pomieszczenia o temperaturze 20° i prowadzi je do wymiennika centrali wentylacyjnej przez pomieszczenia o tej samej lub wyższej temperaturze to zgodnie z wytycznymi programu również takie przewody MUSZĄ zostać zaizolowane co najmniej 3cm izolacji o współczynniku przewodzenia ciepła lambda 0,04W/mK. Nie ma to sensownego uzasadnienia - straty ciepła praktycznie nie występują, dodatkowa izolacja zajmuje tylko miejsce, które w konstrukcji budynku trzeba wygospodarować, poza tym powoduje dodatkowe, bezcelowe koszty. A niespełnienie tego warunku w oczach weryfikatora projekt dyskwalifikuje! Takie sa reguly gry ustanowione przez fundusz.

Zatem, dla uzyskania dofinansowania trzeba podjąć wiele bezcelowych, wątpliwych i kosztownych działań, które zamiast służyć wzrostowi efektywności - w większości przypadków - absurdalnie tę efektywność pogorszą. W moim i nie tylko moim przekonaniu fundusz względnie KAPE przygotowując wytyczne do programu wylał dziecko z kąpielą.

Wkrótce napiszę o kolejnych "ciekawostkach", na które warto zwrócić uwagę podejmując rozważania, czy mają sens starania o dofinansowanie z programu. Może się bowiem okazać, że budując dom z dofinansowaniem, w oparciu i przy spełnieniu wszystkich wytycznych programu, będziemy zmuszeni zainwestować większe środki w budynek o gorszej efektywności energetycznej, powodujący również w przyszłości wyższe koszty eksploatacyjne!
Już na etapie projektowym trzeba wszelkie kwestie szczegółowo przemyśleć.

Dla mojego własnego projektu, po rozważeniu wszystkich za i przeciw, z dofinansowania definitywnie i ostatecznie zrezygnowałem.
Ale tą decyzje każdy inwestor musi podjąć sam.

Pozdrawiam serdecznie wszystkich.

Keine Kommentare:

Kommentar veröffentlichen